TRASA VII

OD SZEROKOWIDZKIEJ STRAŻNICY DO OSTROWIDZKIEGO ZAMKU

SIERAKOWICE - DĄBROWA PUZDROWSKA - RĘBIENICA - WIDNA GÓRA - GOWIDLINO - KAWLE - PUZDROWO - SIERAKOWICE

Trasa jednodniowa

Nasza trasa rozpoczyna się i kończy w centrum Sierakowic, przy kamieniu, na którym znajdują się intrygujące znaki. Są to "kaszubskie hieroglify" nazywane również "kaszubskimi nutami". Teraz udajemy się w kierunku przystanku PKS i wzdłuż zielonego szlaku turystycznego jedziemy ulicami Sobieskiego i Przedszkolną. Nie skręcamy w stronę szkoły, lecz kierujemy się dalej na ulice Gryfa Pomorskiego. Przejeżdżamy obok krzyża. Krzyże, czyli z kaszubska Bożemęki, będziemy często spotykać. Spod krzyża jedziemy w kierunku południowo-zachodnim, w stronę ostatnich zabudowań Sierakowie. Polną drogą, lekko pod górę, podjeżdżamy na skraj wysoczyzny, skąd roztacza się rozległy widok we wszystkich kierunkach.

To właśnie na tej wysoczyźnie, jak wspominają starzy Kaszubi, książę pomorski Mestwin I polecił swemu wojsku wznieść wysoką wieżę, zwaną strażnicą, z której wojowie prowadzili stałą obserwację okolicy. Chcieli bowiem ustrzec się przed napadami wojowniczych wówczas Duńczyków. Podczas jednego z najazdów książę przybył do strażnicy, aby naocznie przekonać się, z której strony przybywa wróg. Gdy znalazł się na szczycie, ujrzał rozległy widok na cztery strony świata. Zachwycony rozległą panoramą zawołał: "Siarako widze". Tak doszło do nadania nazwy Szerokowidze dla miejsca, w którym stała wieża. Z czasem w miejscu tym powstała osada, następnie wieś z karczmą. Do czasu zajęcia Pomorza przez Krzyżaków w XIV wieku rozrastającą się stale wieś nazywano Szerokowidze. Dopiero Krzyżacy, mający trudności z wymową tej nazwy przemianowali nazwę wsi na Sierakowice. Tyle legenda.

Za nami panorama wsi, dalej Kamienickie Pagóry, a jeszcze dalej lasy okolic Potęgowa. Przed nami zaś pola, dalej szosa łącząca Sierakowice z Kościerzyną, a za nią wysoczyzna nad Jeziorem Tuchlińskim.
Jedziemy na południe. Trasa prowadzi drogą wśród pól, najpierw dość stromo w dół, a później łagodnie do skrzyżowania. Skręcamy w lewo i jedziemy małym jarem. Dalej przejeżdżamy obok samotnego gospodarstwa i po około lOOm stromą ścieżką schodzimy na dno dolinki. Wzdłuż opłotków Dąbrowy Puzdrowskiej docieramy do drogi i skręcamy w lewo. Po kilkudziesięciu metrach, przed krzyżem, szlak prowadzi drogą w prawo. Z lewej strony mijamy gospodarstwo, w którym wśród drzewiastej zieleni zachował się dom o konstrukcji szkieletowej. Po kilku minutach, przejeżdżamy obok kilku bezimiennych, zarastających oczek wodnych, które są charakterystyczne dla tej części ziemi kaszubskiej. Dojeżdżamy do krawędzi wysoczyzny, a po drodze mijamy samotne gospodarstwa - zwane pustkami.

Z krawędzi wysoczyzny roztacza się rozległy widok na pradolinę Słupi. Pierwotne koryto rzeki - niegdyś urokliwe meandry- zostało uregulowane. Jak twierdzą najstarsi tutejsi mieszkańcy, pradolina była wielkim trzęsawiskiem, gdzie błędne ogniki, prowadząc nocą purtkowymi Stegnami, topiły nieszczęsnych, zabłąkanych wędrowców.

Jadąc dalej nie przejeżdżamy przez most na rzece Słupi, tylko udajemy się w stronę ulicy. Skręcamy w prawo w kierunku cmentarza tuchlińskiego, za którym kierujemy się w lewo na polną drogę. Szlak prowadzi cały czas prosto. Po pewnym czasie znajdujemy się na wysoczyźnie, z której roztacza się malowniczy widok. Następnie zjeżdżamy po brukowym odcinku drogi, by wkrótce ujrzeć Jezioro Tuchlińskie.
Jedziemy w kierunku Rębienicy. Przejeżdżając przez tę wieś po prawej mijamy krzyż. Przed nami zakręt w prawo, który zaprowadzi nas do kolejnego krzyża, przy którym skręcamy w lewo. Jadąc cały czas prosto dotrzemy do wsi Widna Góra, za którą rozpościera się piękny widok. Najbliżej w dole płyną leniwe wody Słupi, na zachodzie widzimy Jezioro Skrzynka, za nim wzgórze z grodziskiem, a na pomocnym wschodzie Jezioro Trzebocińskie. Dookoła na horyzoncie lasy, w większości liściaste. Droga prowadzi brzegiem Jeziora Trzebocińskiego. Przed mostkiem na rzece Słupi, która wartko zmierza do Jeziora Gowidlińskiego skręcamy w prawo. Jedziemy polną drogą, by po około lOOm skręcić zdecydowanie w lewo. Z prawej mijamy domki letniskowe. Po krótkim czasie zaczyna się poprzez listowie wyłaniać Jezioro Gowilińskie. W północnej części znajduje się wyspa Ostrów, z którą wiąże się legenda o charakterze rycerskiej pieśni, objaśniająca nazwę wsi: Gowidlino.

Legenda ta opowiada o zamku na wyspie, będącym własnością bogatego księcia Gowida, który kochał łowy, turnieje, biesiady i o jego młodszym bracie Mestwinie, obdarzonym szczególnymi łaskami przez bratową, kobietę złą i próżną. Jej miłość do szwagra zrodziła zbrodnię. Pewnego razu, gdy na wielkim polowaniu na niedźwiedzie Gowid pędząc za zwierzem oddalił się od gości, księżna podążająca w ślad za nim napięła łuk i strzałą ugodziła księcia w samo serce. Na straszliwe przekleństwo konającego małżonka odpowiedziała szyderczym śmiechem. Odtąd była panią zamku, wyspy i samej siebie. Obojętnie przyjmowała hołdy zalotników cierpliwie czekając na Mestwina. W końcu wytrwałość jej została nagrodzona. Stanęła przed ołtarzem w zamkowej kaplicy, by poślubić wybranka. Rozpętała się straszliwa burza i wdowa po Gowidzie padła rażona piorunem. Przerażeni goście rozjechali się, a nocą zamek z hukiem zapadł się w wody jeziora.

Dojeżdżamy do wsi Gowidlino. Z daleka widać kościelną wieżę. Kościół ten zbudowano z cegły i kamienia w stylu neogotyckim w latach 1866-1868. Oprócz niego we wsi prawie nie ma zabytków. W latach 60-tych wielki pożar strawił drewnianą, zabytkową zabudowę wsi.
Z miejscowością tą w młodości związany był ks. Franciszek Grucza. Urodził się 19.XII 191 Ir. w Pomieczyńskiej Hucie w rodzinie karczmarza. Gimnazjum ukończył w Wejherowie, a studia teologiczne w 1939r. w Seminarium Duchownym w Pelplinie. Jako wikary w Piecach koło Starogardu Gdańskiego został aresztowany przez gestapo w październiku 1939r.,ale już w grudniu wypuszczono go na wolność. Objął parafię w Gowidlinie, gdzie wstąpił do Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski" i został kapelanem lokalnych oddziałów. W 1944r. Niemcy ponownie go aresztowali i osadzili w obozie koncentracyjnym Stutthof. Podczas "marszu śmierci" w 1945r., czyli ewakuacji obozu, udało mu się zbiec. Od 1946r. aż do emerytury był proboszczem w Sopocie, w nowo utworzonej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Był prałatem, szambelanem papieskim oraz dziekanem Sopotu, Oliwy i Wrzeszcza. Dzięki jego zabiegom doprowadzono do koronacji Matki Bożej Sianowskiej na Królową Kaszub. Zmarł 23 IV 1993r. Największym osiągnięciem ks. Gruczy było skaszubienie i powielenie Msze Swjętij (1985) oraz wydanie Nowego Testamentu- Kaszebskó Biblejó (1992), których przekład na kaszubski spotkał się niesłusznie z ostrą krytyką jednego z językoznawców gdańskich.

Nasz szlak prowadzi dalej drogą przy kościele, obok szkoły. Dochodzimy do szosy wiodącej do Sierakowic. Z uwagi na znaczny ruch pojazdów, zachowajmy szczególną ostrożność. Po pewnym czasie z lewej strony szosy spotykamy pamiątkowy krzyż. Postawiono go w miejscu cmentarza, na którym grzebano ofiary wielkiej epidemii cholery, jaka dotknęła w 1831r. Gowidlino i okolice. Kilometr dalej, z prawej strony jest jeziorko i osada Kawie. Kawel to słowo stare i wieloznaczne. Dziś występuje tylko jako nazwa konkretnego pola, pustek, brzegu jeziora itp. i jako takie często występuje na Kaszubach. Ongiś, w dawnych majątkach, los decydował, jaki zagon przypadnie w danym roku zainteresowanemu wyrobnikowi. Losem były drewienka zwane kawelkami. Był, więc kawel zarazem losem i przez los nadawanym kawałkiem ziemi. Był także synonimem pojęcia "przeznaczenie", np. w powiedzeniu "Jesz na cebie przyńdze kawel, że sę ożenisz".

Za chwilę dojeżdżamy do Puzdrowa. Wieś ta była siedzibą rodową rodziny szlacheckiej Puzdrowskich. Tu także przyszedł na świat jeden z największych badaczy kaszubszczyzny- ks. Bernard Sychta. Urodził się 21 III 1907r. w rodzinie chłopskiej. Maturę zdał w gimnazjum wejherowskim. Po ukończeniu Seminarium Duchownego w Pelplinie, w 1932r., otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował jako kapelan w Zakładzie Psychiatrycznym w Kocborowie. Podczas wojny ukrywał się przed Niemcami, był, bowiem poszukiwany przez gestapo. W 1947r. objął parafię katedralną w Pelplinie i w miejscowym Seminarium Duchownym prowadził wykłady z zakresu psychiatrii duszpasterskiej. W 1957r. został członkiem Gdańskiego Towarzystwa Naukowego. Zmarł 25 XI 1982r. W praktyce życiowej i w swojej bogatej twórczości podkreślał zasadę, której był wierny: Kaszuby nie należą do Polski, one są Polską. Tą zasadą odcinał się od programu kartuskich Zrzeszyńców i przeciwstawiał się jałowym rozważaniom dyletantów, na ile Kaszubi są Polakami. Zarazem jednak mocno podkreślał swoją kaszubską tożsamość. Dorobek literacki Sychty jest ważny, ale nie dominuje nad jego dorobkiem naukowym. Publikował artykuły i rozprawy z zakresu etnografii i językoznawstwa. Jest autorem "Słownika gwar kaszubskich na tle kultury ludowej". Powstał on wyłącznie na podstawie własnych badań terenowych, a zatem jest autentycznym źródłem kultury duchowej Kaszubów. Z Puzdrowa udajemy się do Sierakowie, gdzie kończy się nasza wędrówka.

Spis tras